W czasach błyskawicznie przekazywanych informacji i ciągłego biegu we wszystkie strony świata pragniemy przynajmniej chwili spokoju. W czasach wszechogarniającego globalizmu staramy się dbać o korzenie, pochodzenie. W czasach klęsk głodowych milionów ludzi wołamy o pomoc, krzyczymy, że każdy człowiek jest ważny. Ale czy naprawdę tak myślimy? Czy jesteśmy „prawdziwymi patriotami” lub „umiemy żyć z dala od zgiełku codzienności”? O spektaklu „Feinweinblien. W starym radiu diabeł pali” pisze Karolina Moras.
Rzeczywistość historii
„Feinweinblein. W starym radiu diabeł pali” opowiada o wydarzeniach z przeszłości. W fabule odkrywamy nawiązania do „Akcji T4”, czyli planowej eksterminacji osób chorych psychicznie w Trzeciej Rzeszy. Widzimy radzieckich żołnierzy (Adam Kuzycz – Berezowski, Michał Lewandowski, Wojciech Sandach), którzy siali postrach wśród mieszkańców i gwałcili kobiety. Przez 60 minut żyjemy w małej społeczności, w której każdy kryje tajemnice, a ludzie nie potrafią poradzić sobie z powojenną rzeczywistością.
Mimo, iż sztuka odwołuje się do wydarzeń historycznych, tragicznych śmierci i bestialskich zachowań podczas II Wojny Światowej, moim zdaniem odnosi się też do współczesnego świata. Ludzkie postawy są regularnie powtarzane, niezależnie od wieku. Co parę minut słyszymy komunikaty radiowe i rozmowy ze słuchaczami szukającymi porady. Jednak telefonująca (Joanna Matuszak) nie dostaje prawdziwej pomocy. Każdy poważny problem zostaje ukryty pod maską mało znaczących szczegółów, a przedstawione zalecenia nie mają odzwierciedlenia w prawdziwym życiu. Czy to w jakich butach pochowamy zmarłego ma większe znaczenie od samej jego śmierci? Czemu prymitywne konwersacje przysłaniają prawdziwe ludzkie rozterki? Jak duży wpływ na pozornie swobodną wymianę słów i myśli ma propaganda?
Radio wszystkim
Świetlicowa (Magdalena Wrani–Stachowska) tęskni za wojną, bo ta dostarczała jej wrażeń, miała o czym rozmawiać z napotkanymi osobami. A my? Czy potrafilibyśmy żyć prawdziwie spokojnie, unikając sensacji? Co jest nam potrzebne, by zdefiniować sens codziennej egzystencji? Być może pomoc drugiemu człowiekowi mogłaby ukazać kierunek, w którym warto byłoby pokierować nasze życie. Ale tak dużo mówi się o bezinteresownej pomocy, a Knauerowie (Magdalena Myszkiewicz, Robert Gondek) i tak oddali niepełnosprawne dziecko w zamian za radio. Taki sprzęt był bardzo pożądany w czasie wojny, gdyż umożliwiał kontakt ze światem zewnętrznym. Knauerowie nie wiedzieli, że skazali dziecko na zagładę, myśleli, że zostanie wyleczone ze swoich przypadłości, lecz teraz mają wyrzuty sumienia. Stracili zarówno dziecko jak i radio, które po prostu przestało działać. Czy radio jest więcej warte od człowieka? Czy nieraz sami nie patrzymy krzywo na ludzi chorych psychicznie? Czy czasem nie stawiamy wyżej w naszej hierarchii wartości dóbr materialnych, degradując potrzeby otaczającego społeczeństwa?
Świetlicowy (Arkadiusz Buszko) nie wysyła listów, które przynoszą mu ludzie, lecz ci wierzą, że ich wiadomości docierają do odbiorców. Wciąż przewija się motyw kontaktu ze światem. Z tym „większym” światem. Mieszkańcy małej prowincji, tak jak Świetlicowa, chcieliby znaleźć się w innym, ciekawszym otoczeniu. Bezsprzecznie tęsknią za jakąkolwiek rozrywką. Wreszcie kwestia dziecka (Tomasz Piątkowski) – czy jest jednym z tych żydowskich dzieci, które niektórzy Polacy odważnie ukrywali w swoich domach? Jako jedyne wydaje się nie być uwięzione przez wspomnienia i pragnienia, gdy inne postaci pozostają na swoich konkretnych pozycjach. Czemu wykrzykuje „Feinweinblein!”? Dlaczego powoduje tym strach wśród dorosłych? Czy naprawdę jest to nazwa przerażającego potwora zwiastującego nieszczęście?
Głupia, tańcz!
Spektakl zostaje również urozmaicony o melodie pieśni patriotycznych. Nie są to jednak melodie tradycyjne, a w nowym, specyficznym elektronicznym wydaniu. Czy można to odczytać jako zmianę podejścia do patriotyzmu wraz ze zmieniającymi się czasami? Świetlicowej jednak to nie przeszkadza i z dużym zaangażowaniem tańczy, próbując zrzucić z siebie wszelkie troski i choć na chwilę zapomnieć o okrutnej, pełnej wyrzutów sumienia rzeczywistości, która nie pozwala cieszyć się wolnością. Może my też powinniśmy to dzisiaj zrobić?