O rytuale apostazji. Tekst programowy
Nazywam się Hana Umeda, mam 36 lat i między siódmym a dziewiętnastym rokiem życia należałam do Ruchu Rodzin Nazaretańskich.
W wieku około osiemnastu lat, podczas Adoracji Najświętszego Sakramentu w małym kościółku gdzieś na Mazurach, doznałam objawienia. Poczułam, że spływa na mnie światło i wyraźnie usłyszałam głos: BOGA NIE MA, A JEŚLI NAWET JEST, TO NIE JEST TO BÓG MIŁOSIERNY.
Przez kolejny rok próbowałam walczyć z tą myślą, przekonana o tym, że musiał to być głos kuszącego mnie Szatana lub raczej – próba zesłana na mnie przez Boga, która miałaby posłużyć umocnieniu mojej wiary. Wiara w Boga jednak zniknęła, a wraz z nią runął budowany w oparciu o nią obraz siebie i świata. Niedługo po opuszczeniu Ruchu Rodzin Nazaretańskich wyjechałam do Japonii i rozpoczęłam praktykę klasycznego tańca japońskiego. Mimo podobieństw strukturalnych praktyka taneczna pozwoliła mi odzyskać poczucie sprawczości i kontroli nad swoim życiem, przekierowując moją uwagę od wyobrażeń mistycznych do realności ciała. Po kilkunastu latach życia w zaprzeczeniu postanowiłam wreszcie przełamać wstyd i lęk i podzielić się z publicznością Teatru Współczesnego w Szczecinie swoim doświadczeniem religijności i jej utraty.
Ruch Rodzin Nazaretańskich to wspólnota maryjna funkcjonująca w ramach Kościoła katolickiego, założona w 1985 roku przez ks. Tadeusza Dajczera. W szczytowym momencie należało do niej ponad czterdzieści pięć tysięcy osób w samej Polsce, działała również w czterdziestu innych krajach na całym świecie. Duchowość Ruchu Rodzin Nazaretańskich sformułowana jest w książce Dajczera „Rozważania o Wierze”, a także w serii niebieskich „Zeszytów” – „Ku nowej ewangelizacji”. Duchowość ta oferowała prostą drogę ku świętości polegającą na całkowitym zawierzeniu się Matce Boskiej.
Zawierzenie to miało polegać na rezygnacji z własnej woli na rzecz pełnego wypełniania woli Bożej komunikowanej wiernym przez Maryję za pośrednictwem kierownika duchowego. Praktyka religijna Ruchu Rodzin Nazaretańskich opierała się o codzienne uczestnictwo w sakramencie Eucharystii, jak najczęstsze korzystanie z sakramentu spowiedzi, uczestnictwo w adoracjach, a także trening duchowy, który polegał na przyjmowaniu nauki podczas „konferencji”, wymianie doświadczeń w czasie „grup dzielenia” oraz regularnych rekolekcjach wyjazdowych. W 2007 roku między osobami piastującymi najwyższe miejsca w hierarchii Ruchu Rodzin Nazaretańskich nastąpił konflikt, którego skutkiem był wystosowany w 2009 roku przez arcybiskupa Kazimierza Nycza dekret, w którym wyartykułowane zostały zarzuty dotyczące m.in. „prowadzącego do uzależnienia, bierności i utraty samodzielności całkowitego podporządkowania penitenta kierownikowi duchowemu”; „wymogu zerwania więzów rodzinnych”; „wiary w charyzmat maryjny Sławomira Bieli”, przez którego miała bezpośrednio przemawiać Matka Boska czy „przeświadczenia członków wspólnoty, że każde zadowolenie z naturalnego ludzkiego dobra musi być grzechem”. Mimo kryzysu wspólnota ta działa w Kościele katolickim do dziś.
Rytuał apostazji nie istnieje. Co prawda w Polsce rośnie ilość dokonywanych apostazji, ale najczęściej wynikają one z niezgody na politykę Kościoła. Apostaci często koncentrują się na zadaniach formalnych – złożeniu dokumentów, uzyskaniu pieczątki i problemie z usunięciem danych ze statystyk Kościoła. Rzadko stawiamy sobie pytanie o to, jak czuje się osoba, która decyduje się na gest wyjścia z Kościoła katolickiego. Czy ma jakieś wątpliwości? Czy jest to łatwa decyzja? A przecież doświadczenie religijności nadane podczas chrztu funkcjonuje w krwiobiegu i trudno je wymazać. Jest doświadczeniem niejednoznacznym, które wywołuje w nas wiele wątpliwości. Akt apostazji u swoich źródeł jest wynikiem stawiania sobie pytań. Może więc czas zadać sobie pytanie o to, co czuje osoba, która decyduje się na taki gest? I być może apostatka potrzebuje rytuału, by poradzić sobie z tym doświadczeniem?
Hana Umeda, Daria Kubisiak