Recenzje Studenckiej Grupy Krytycznej (III)

Widownia teatru Współczesnego w Szczecinie. Widowie skąpani w czerwonym świetle.

Chcę tylko wrócić do siebie

O spektaklu „Niepokój przychodzi o zmierzchu” w reż. Gosi Wdowik, pokazywanym w ramach 57. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego KONTRAPUNKT piszą Aleksandra Haberny i Klaudia Małucha ze Studenckiej Grupy Krytycznej.

W opartym o książkę Marieke Lucasa Rijnevelda spektaklu „Niepokój przychodzi o zmierzchu” widzowie i widzki śledzą losy rodziny usiłującej poradzić sobie ze stratą syna. Obserwujemy pięć osób – rodziców oraz trójkę rodzeństwa, którzy mierzą się ze swoimi traumami. To opowieść nie tylko o radzeniu sobie ze stratą, ale też o dojrzewaniu, bólu i problemach rodzinnych. 

W przedstawieniu można wyłonić główną bohaterkę – najmłodszą dziewczynkę, która „chce tylko wrócić do siebie” i niemal tonąc w ogromnej, puchowej, czerwonej kurtce usiłuje odnaleźć swoją drogę przez żałobę oraz początki dojrzewania. Podczas spektaklu wielokrotnie pada stwierdzenie o „wilkach, których jest coraz więcej”, co koresponduje z występującym w spektaklu zezwierzęconym obrazem rodziny. Dzieje się tak za sprawą ojca, który traktuje swoich bliskich niczym bydło. Szczególnie odbija się to na relacji z córką, gdy przypatruje się jej i dotyka niczym kolejną ze swoich krów. Motyw zwierząt realizuje się także we wspomnieniach o zmarłym bracie – delikatnym, płochliwym i nieuchwytnym „króliku”, za którym podąża najmłodsza członkini rodziny, błądząc w wykreowanej przez siebie fantazji.

W spektaklu wytwarzana jest przestrzeń wypełniona ruchem, dźwiękami, znajdująca się na granicy jawy i snu, a jednocześnie przepełniona niemalże namacalnym bólem. Choreografia została na tyle dobrze wyreżyserowana, że widz jest w stanie zrozumieć postaci bazując tylko na niej. Jakiekolwiek dopowiedzenia zdają się niepotrzebne. W spektaklu pojawiają się jednak dialogi oraz wyświetlane na ekranie z tyłu sceny napisy, mające uzupełniać akcję sceniczną. Jest to zabieg zupełnie zbędny, który jedynie narusza spójność przedstawienia oraz całkowicie burzy nastrój. Nie wyjaśnia elementów, które są niezrozumiałe, a wypowiada myśli, które są proste do odczytania. 

Nie sposób nie docenić plastycznego charakteru spektaklu korespondującego z tytułowym niepokojem. Przeźroczyste akwarium, w którym niczym figurki w śnieżnej kuli, zostaje na początku zaprezentowana rodzina, czy sztuczny śnieg na scenie, mogą przywoływać przyjemne skojarzenia ze spokojnymi świętami Bożego Narodzenia. Jednak dość szybko widz zostaje wyproszony ze swojej strefy przyjemnych skojarzeń. Rozproszony puch skrywa pod sobą wagę, poprzez którą rodzina konfrontuje się z osobistymi problemami występującymi u matki, a stojące w rogu sceny dziecięce łóżko nie ma nic wspólnego z poczuciem bezpieczeństwa, ale jest miejscem popełnienia gwałtu oraz próby uduszenia. Również wspomniane akwarium po chwili pustoszeje, stając się jedynie miejscem metafizycznego spotkania głównej bohaterki ze zmarłym bratem.

Spektakl finalnie prezentuje zbiór scen, które łączą jedynie relacje rodzinne postaci oraz wyciągnięty na pierwszy plan temat przechodzenia żałoby. Chociaż zawiera interesujące koncepty, które współgrają z wytwarzanym na scenie klimatem, pojawiły się problemy z ich realizacją. Kłopotliwe okazują się także dialogi wprowadzane między kolejnymi elementami choreografii. Działania aktorów w połączeniu z przykuwającą wzrok scenografią pozwalają uwierzyć w przychodzący niepokój, ale z powodu potknięć owy nastrój zostaje bezpowrotnie naruszony. 

 

Aleksandra Haberny – studentka wiedzy o teatrze Uniwersytecie Jagiellońskim

Klaudia Małucha – studentka wiedzy o teatrze Uniwersytecie Jagiellońskim

 

Studencka Grupa Krytyczna to międzywydziałowa i międzyuczelniana grupa, która zawiązała się w ramach 57. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego KONTRAPUNKT.

 

Wrocławski Teatr Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego 

„Niepokój przychodzi o zmierzchu”

Reżyseria: Gosia Wdowik, scenariusz, adaptacja: Robert Bolesto, współpraca dramaturgiczna: Magdalena Komornicka, scenografia, reżyseria światła: Aleksandr Prowaliński, kostiumy: Maja Skrzypek, muzyka: Agata Zemla, rzeźby: Jan Baszak, inspicjentka/pierwsza asystentka reżyserki: Katarzyna Radomska, drugi asystent reżyserki: Piotr Soroka

 


 

Na dużej scenie Gosia Wdowik

Czary mary przed nami robi

Jest śnieg i koń i pies i królik

Co ma na celu ciebie rozczulić

Obrazy mroczne na scenie kreują

Gdy słowa śniegiem wciąż przysypują

Ręce ich zgrabnie w powietrzu wiszą

Chyba lepiej zagrać to ciszą

Napisy z tyłu zasłania palec

Co czyha by wybrać kogoś na szalę

Rodzeństwo młode przeżywa rozterki

Gdy ich rodzice toczą kryzys wielki

Ktoś z tyłu mi za uchem chrapał

A ktoś w trzecim rzędzie za głowę się łapał

Granice przekroczone zostały

Krowy swe głowy pourywały

A matka dalej tę scenę odkurza

I w swej beznadziei porusza odnóża

Zatrzymaj kadry tak będzie prościej

Możesz nawet zapomnieć o wiośnie

Czerń żałoby Ciebie pochłonie

Tylko w akwarium już nie utoniesz

Możesz próbować dalej oddychać

Ale twój los już na ciebie czyha.

Czy chcesz czy nie chcesz ja tego nie wiem

Możesz przetrwać jako gwiazda na niebie

Co spadnie z nieba niespodziewanie

Lecz nie poprawi humoru mamie.

Reżyser światła tu jest chwalony

To jemu przed innymi bije pokłony

Wrocławski teatr pantomimy

Pozostań w obrazie tej ciemnej zimy.

 

                                                                 JT

utworzono: 24.04.2024 - 14:51

Powiązane artykuły

Zobacz więcej aktualnościStrzałka w prawo